- autor: kstyrowo19, 2014-04-20 11:09
-
Pechowa 13 kolejka …
W Wielki Piątek LKS Tyrowo rozegrało drugie spotkanie rundy wiosennej A klasy. Niestety pożegnanie starej nawierzchni boiska się nie udało, ponieważ Tyrowiacy ulegli GKS Kozłowo 1-3 (1-1). Bramkę dla LKSu strzelił B. Klamant. Rzutu karnego w 85 min przy stanie 1-2 nie wykorzystał P. Langowski.
Podopieczni trenera Ł. Rutkowskiego lepiej weszli w to spotkanie. To LKS w pierwszych 20 minutach stworzył więcej okazji strzeleckich. Na pierwszą bramkę kibice w Tyrowie nie musieli długo czekać. W 8 min A. Gęstwicki dośrodkował w pole karne, a piłkę głową musnął B. Klamant i Tyrowo prowadziło 1-0. W 14 min meczu P. Różycki zakręcił obrońcami z prawej stronie wbiegł w pole karne, ale w ostatniej chwili defensorzy z Kozłowa zdołali wybić futbolówkę na rzut rożny. Kolejna składna akcja LKSu miała miejsce w 18 min, kiedy powinno być już 2-0. Tym razem P. Falczyński zagrywa wzdłuż linii do Różyckiego ten ponownie ogrywa defensywę i dogrywa na nogę P. Langowskiego, który minimalnie uderza obok słupka. Goście pierwszy raz zagrozili w 23 min meczu. Napastnik z Kozłowa uciekł naszym obrońcom i uderzył minimalnie obok okienka bramki strzeżonej przez P. Chamerę. Kiedy wydawało się , że LKS kontroluje wynik spotkania to w 31 min arbiter dyktuje 11 stkę. A. Gęstwicki zawahał się i został wyprzedzony przez napastnika rywali. Sytuację próbował ratować wślizgiem S. Skolimowski, ale prawdopodobnie zahaczył nogę R. Sobotki. Sam poszkodowany pewnie wykorzystał rzut karny i mamy remis. Po tej bramce gra była już bardziej chaotyczna. Obie drużyny na nierównym boisku w Tyrowie grały długimi podaniami. Dużo fauli, strat i przede wszystkim walka w środku pola. Do przerwy wynik się nie zmienił i obie drużyny przy remisie schodziły do szatni.
Drugą połowę zdecydowanie lepiej zaczęli goście. To rywale częściej posiadali piłkę i mądrzej konstruowali akcję. W 48 min błąd w środku pola i prostopadłe zagranie do napastnika z Kozłowa, który z 16 m uderza blisko słupka. W 54 min LKS przegrywał już 1-2. Po błędzie w defensywie M. Gradysa piłkę przejął R. Sobotka i dośrodkował wprost na głowę Dorozińskiego i goście objęli prowadzenie. Ta bramka na chwilę podcięła skrzydła naszym piłkarzom. Dodatkowo w 65 min meczu boisko z kontuzją pachwiny musiał opuścić bramkarz P. Chamera. Kilka minut po tej zmianie doskonałą interwencją popisał się jego zmiennik P. Kozioł, który z bliskiej odległości obronił strzał rywali. Od 70 min LKS zepchnął rywali do głębokiej defensywy. Jednak rośli defensorzy z Kozłowa bardzo umiejętnie się bronili. Tyrowiacy bez pomysłu na składną akcję próbowali zagrażać dośrodkowaniami w pole karne. W 75 min meczu S. Skolimowski wrzucił piłkę za obrońców do M. Rutkowskiego, który zagrał w pole karne, ale futbolówka zaplątała się pod nogami P. Langowskiego i obrońcy zdołali zainterweniować. W 80 min kolejna próba tym razem szybko rozegrany wolny i P. Falczyński uderza wysoko nad poprzeczką. W 86 min A. Gęstwicki dośrodkowuje w pole karne a tam powalony zostaje M. Rutkowski i arbiter wskazuje wapno. Do piłki podchodzi P. Langowski, uderza zbyt lekko i bramkarz przyjezdnych odbija piłkę na bok. Dobitka strzału przez D. Rawdonisa znalazła drogę do bramki jednak arbiter podyktował rzut wolny pośredni za zbyt szybkie wbiegnięcie w pole karne. W 90 min kolejna doskonała szansa na wyrównanie. Po kolejnym dośrodkowaniu w pole karne A. Pasiut uderza głową, ale niestety obok słupka. Zrezygnowani piłkarze LKSu w doliczonym czasie gry odpuścili ostatnią akcję. Po rzucie z autu piłka trafiła pod nogi Szczepańskiego, który z bliskiej odległości dobija LKS i GKS zwycięża 3-1. Remis w tym spotkaniu był jak najbardziej możliwy do osiągnięcia. Jednak zaważyły głupie błędy i brak pomysłu w rozegraniu akcji. Tyrowiacy zagrali słabiej niż w Narzymiu i stracili pkt na własnym boisku.
Już za tydzień spotkanie z Olimpią Kisielice, która gra poniżej oczekiwań w tym sezonie. Ten mecz będzie szansą na zrehabilitowanie się i pokazaniem, że porażka z Kozłowem to „wypadek przy pracy”.